We wczesnych latach sześćdziesiątych Sunnyland Slim był ikoną na
scenie bluesowej w Chicago, którą pomagał budować. Sunnyland Slim przybył do
Chicago w 1942 roku, po tym, jak mieszkał w Memphis i podróżował po Stanach
Zjednoczonych podczas Wielkiego Kryzysu. Sunnyland Slim, mistrz pianina, bluesa
Delta i wokalista z bardzo mocnym głosem, szybko znalazł się wśród czołowych
postaci chicagowskiego bluesa, zwłaszcza wśród południowej publiczności, ludzi,
którzy tak jak on przyjechali do Chicago podczas Wielkiej Migracji. Sunnyland
Slim wykorzystał swoją wczesną popularność do umocnienia sceny, współpracując
ze stacjami radiowymi i promując innych muzyków. Na przykład on umożliwił
pierwsze sesje w studio Muddy Waters. W studiu był bardzo płodny przez całą
swoją karierę, zarówno jako sideman, jak i solo. W latach 50. i
60. on był bardzo rozchwytywany jako
towarzysz nagrań i można go usłyszeć w utworach większości bluesmanów z Chicago
tego okresu (Big Bill Broonzy, Blind John Davis, Muddy Waters i wielu innych) oraz w wielu różnych
wytwórniach płytowych. Krótko mówiąc, był bardzo szanowany wśród swoich współczesnych.
Był jednym z tych osobowości, które połączyły całą społeczność bluesową Chicago
w taki czy inny sposób.
W 1960 roku wytwórnia Bluesville
Records, spółka zależna Prestige Records, dała Sunnyland Slim szansę nagrania
albumu, który oddałby znaczenie jego osoby. W tym celu wytwórnia płytowa zarezerwowała
sesję w studiu Van Gelder w New Jersey z producentem Ozzie Cadenem, w
towarzystwie saksofonisty Kinga Curtisa, klawiszowca Roberta Banksa oraz sekcji
rytmicznej utworzonej przez Leonarda Gaskina i Beltona Evansa. Z tej sesji
narodził się mistrzowski Slim’s Shout (1961). Nienaganna kolekcja
utworów, z których niektóre były już standardami lub były na dobrej drodze
("Baby How Long”, "The Devil Is a Busy Man”). Zespół brzmi solidnie i jest w
szczytowej formie, zapewniając zrównoważony akompaniament ciepłemu barytonowemu
głosowi Sunnyland Slim. King Curtis i Robert Banks dodają kolorystykę do
piosenek i oferują genialne momenty (ten dialog między organami i fortepianem w "I'm Prison Bound”; potężne saksofonowe solówki "Brownskin Woman” i "Sunnyland
Special”). W Slim’s Shout, Sunnyland Slim reprezentuje najlepszą
tradycję bluesa Delta, której był spadkobiercą i reprezentantem. Jak w tym
szalonym barrelhouse blues, jakim jest ekscytujący "Slim’s Shout”, przywoływanie
haniebnych środowisk, w których rozpoczynał swoją muzyczną karierę. Album
przeplata utwory o wielkiej zmysłowości ("Brownskin Woman", "Shake
It"), z momentami intensywnego liryzmu. Wyróżnia się ekscytujący "Decoration Day”, piękna ballada poświęcona jego żonie, która zmarła na kilka
miesięcy przed nagraniem albumu. Jak na każdym dobrym i docenianym albumie bluesowym,
tak w Slim’s Shout powtarzają się piosenki o nieszczęściach życia i
pokucie za grzechy przeszłości. Ale tutaj, podobnie jak we wszystkich pracach
Sunnyland Slim, zawsze prowadzi do zbawienia. Jak przystało na czułe i dobre
serce.
Zabłocie, 31.01.21