West Of Rome (1992), drugi album Vica Chesnutta, jest często uważany za arcydzieło autora. Vic Chesnutt skomponował większość piosenek z albumu w Kalifornii, dokąd tymczasowo przeniósł się z Athens pod koniec lat 80., wkrótce po nagraniu swojego debiutu Little (1990). W Kalifornii, z dala od kontroli rodziny, wiódł rozwiązłe życie pełne beztroskiej i alkoholowej zabawy. To kalifornijskie doświadczenie było dla niego inicjacyjne, ponieważ pozwoliło mu spojrzeć na własną twórczość z dystansu. W rzeczywistości był to okres, w którym ukształtował się jego muzyczny styl, odkrywając nowe środki, aby osiągnąć maksymalną możliwą zdolność ekspresji w oparciu o jego fizyczne ograniczenia. Tak więc na West Of Rome słyszymy Vica Chesnutta śpiewającego w sposób, który czyni go odtąd tak osobliwym, charakteryzującym się luźną frazą, przesadnie wydłużającą niektóre fonemy, by nadać dramatycznej intensywności. Miał bardzo osobisty sposób śpiewania, a jednocześnie był pod silnym wpływem jego południowego pochodzenia. W Kalifornii odkrył także swoje zamiłowanie do melodii, wyczuwalne w piosenkach takich jak "Lucinda Williams” czy "Steve Willoughby”, w których słyszymy Vica Chesnutta odnowionego i pełnego olśniewających harmonii. Powracający producent Michael Stipe podkreślił ten nowy akcent melodyjny Vica Chesnutta, dodając do płyty prostą, ale różnorodne instrumentarium, zwiększając w ten sposób paletę kolorów piosenkarza i autora piosenek. Dzięki tej obróbce dźwiękiem Michael Stipe (który był już wtedy gwiazdą rocka po światowym sukcesie R.E.M.) uzyskuje intymny ton poprzez piękno otwierającego utworu "Bug”.
Doświadczenie kalifornijskie przyniosło również Vicowi Chesnuttowi większą różnorodność tematyczną w jego twórczości. Z pewnością w Kalifornii był narażony na nowe środowiska, nowych ludzi, nowe perspektywy. Krótko mówiąc, nowe bodźce, które posłużyły jako inspiracja. Vic Chesnutt miał wielką zdolność obserwacji, zwykł pisać o otaczającej go rzeczywistości w duchu portrecisty. A wraz ze zmianą scenerii pojawiły się piosenki takie jak "Stupid Preoccupations” czy "Big Huge Valley”, kroniki osobistych epizodów śpiewane w jego specyficznym stylu. Zabawny i wymagający styl, stwarzający sprzeczności, kalambury i podwójne znaczenia. Rozciąganie i deformowanie języka, zabawa zarówno fonetyką, jak i znaczeniem słów. W West Of Rome Vic Chesnutt wykazuje dowcip i roztropność, które są rzadkie w świecie rock'n'rolla. Vic Chesnutt był (jak już powiedziano) najbardziej literackim z piosenkarzy i autorów tekstów swojego pokolenia. Jego pisarstwo można rozumieć jako żartobliwy sposób wyrażenia tragikomicznego charakteru życia. W West Of Rome jest też - jak we wszystkich pracach Chesnutta - bardzo czarny humor, jak w tej dziwnej elegii zwanej "Florida”, o przyjacielu, który decyduje się pojechać na Florydę, aby zapić się na śmierć.
Vic Chesnutt był postacią buntowniczą, która mimo swej poetyckiej ekspresji podchodziła do rzeczywistości w sposób materialistyczny i racjonalny. W dziedzinie muzyki popularnej, tak oddanej idealizmowi, banalności lub zarozumiałości, Vic Chesnutt pojawił się jako rozczarowany piosenkarz i autor tekstów, chętny do zmierzenia się z rzeczywistością taką, jaka jest, z pokorą i szczerością. Stąd imponująca "Sponge”, w której ukazuje rzeczywistość jako bezosobową, nietolerancyjną i niezmienną w swojej funkcji pochłaniania życia. Albo "Panic Pure” (moim zdaniem jedna z najlepszych piosenek Vica Chesnutta), która porusza temat degradacji jako nieuniknionego warunku życia. Vic Chesnutt swoim materializmem przypomina nam, że rzeczywistość jest nieunikniona, a naszym obowiązkiem jest dostosować się do niej, starając się jak najlepiej wykorzystać pojawiające się okoliczności. I oczywiście cieszyć się tym procesem, czerpiąc trochę z przyjemności, które pojawiają się po drodze. Jak w miłości.
Z pewnością jednym z nowych tematów, które Vic Chesnutt podejmuje w West Of Rome, jest miłość. Rok przed nagraniem albumu Vic Chesnutt rozpoczął dziwaczny romans ze swoją basistką Tiną, który zakończył się zaimprowizowanym ślubem. Owocem tego doświadczenia są cenne "Soggy Tongues” z pięknym akompaniamentem smyczków od siostrzenic Chesnutt Mandi i Lizz Durrett. Odkupiona miłość jest w istocie fizyczną i życiową koniecznością ("Where Were You?”), a jej osiągnięcie jest zwieńczeniem albumu, który jest równie delikatny i groźny. Album o wielkiej urodzie, będący wynikiem wielu nocy alkoholowej rozpusty w Kalifornii. Z chwilami euforii i kaca. Ponieważ nie ma przyjemności bez bólu, w West Of Rome są też momenty nienawiści do samego siebie, jak w piosence przewodniej albumu. Piosenka o kimś, kto budzi się w obcym miejscu, gdzie nikt go nie wezwał, aw samotności czuje zniesmaczenie, gdy rozpoznaje się w lustrze, pozbawionym wyidealizowanego obrazu siebie. I mimo wszystko przygotowuje się na nowy dzień, bo to jedyne, co można zrobić. Prawie tak realne jak samo życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz