Tapestry (1971), drugi album Carole
King, to arcydzieło, monumentalny album, który do dziś, pół wieku po wydaniu,
wciąż przyciąga nowych odbiorców. Tapestry to także dzieło o
ogromnym znaczeniu w ewolucji muzyki popularnej. Z pewnością świadczyło to o
zaniku tradycyjnej dychotomii między wykonawcami (singers) i kompozytorami
(songwriters), ustalonej od początku istnienia branży
fonograficznej. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wielcy wokaliści
popowi rzadko pisali piosenki, które śpiewali. Pisanie piosenek było w rękach
zespołów kompozytorów i wydawców muzycznych. Właśnie w latach sześćdziesiątych
Carole King była postacią odniesienia w tym aspekcie. Tandem, który założyła z
mężem Gerry'm Goffinem był jednym
z najbardziej utytułowanych i podziwianych duetów kompozytorskich w muzyce
popularnej, i wspólnie napisali liczne hity takich artystów jak Dusty
Springfield, The Drifters, Aretha Franklin czy The Monkees. W latach
sześćdziesiątych podział na autorów piosenek i piosenkarzy był fragmentaryczny
wraz z pojawieniem się rewolucyjnych postaci, takich jak Bob Dylan, który
złamał estetyczne kanony na obu poziomach, zarówno w piśmie, jak i spiewie. Ale
pomimo pojawienia się nowych wokalistek, które zaśpiewały swój własny materiał,
takich jak Laura Nyro, Janis Ian czy Joni Mitchell, pod koniec lat
sześćdziesiątych wydawało się, że podział pozostał wciąż dla śpiewających kobiet,
przynajmniej na poziomie głównego nurtu.
To Carole King, z ogromnym sukcesem krytycznym i publicznym Tapestry,
dowiodła na początku lat 70. przestarzałości tego podziału, także dla artystek.
Carole King udowodniła, że kobieta może śpiewać własne piosenki bez konieczności
bycia geniuszem technicznym wokalu czy siłą natury. Pokazała również, że można
połączyć się z ogromną publicznością bez konieczności bycia divą. Wręcz
przeciwnie: wartość Tapestry polega na tym, że Carole King
przedstawia się taką, jaka jest, i wyraża się z całkowitą prostotą i
szczerością. Jej głos nie epatuje. To raczej miękki głos, który budzi bliskość
i czułość.
Szczery i intymny ton albumu jest tez wynikiem pracy producenta Lou Adlera
(który od tego czasu stał się stałym współpracownikiem Carole King) i doświadczonego
inżyniera Hanka Cicalo, który osiągnął krystalicznie czysty dźwięk. Bardzo
subtelny projekt produkcji sprawia, że utwory brzmią naturalną elegancją. Na
uwagę zasługuje także liczna obsada muzyków towarzyszących, wśród których są
między innymi wierny James Taylor, Joni Mitchell (wykonujący kilka chórków),
Curtis Amy, David Campbell i gitarzysta Daniel Kortchmar. Ich muzyczny dialog z
Carole King tworzy spokojną atmosferę, pod którą kryje się wielka emocjonalna
intensywność i braterska serdeczność.
Zabłocie,
28.02.21